Korzystając z tego, że mam chwilę niezaplanowanego wcześniej wolnego, postanowiłem zrobić coś pożytecznego. I tak narodził się pomysł na cykl wpisów. Skierowany jest on do każdego, kto chce rozpocząć swoją przygodę z zarabianiem w internecie i budowaniem swojej wolności finansowej.
Nie ma sensu przynudzać. Lepiej przejść do sedna. Pokażę wam, w jaki sposób można zarabiać na erotyce. Oczywiście będzie to tylko jeden ze sposobów (sam chciałbym znać wszystkie), ale za to taki, w którym nie trzeba inwestować żadnych pieniędzy. Wystarczy poświęcić tylko trochę czasu.
Krok pierwszy
Zaczynamy od założenia konta partnerskiego w serwisie intymnosc.pl. Klikając w ten link, zostaniesz przeniesiony do formularza rejestracyjnego. Po jego wypełnieniu znajdziesz się na moim drugim poziomie. Dzięki temu będę otrzymywał prowizję od twojej prowizji. Ty nic na tym nie tracisz, pozwalasz mi jedynie zyskać. Klasyczne win-win.
Zanim rzucisz hasło: „nie chcę żeby obcy gość zarabiał na mnie” pomyśl, że Ty też będziesz mógł zyskać na ludziach, którzy postanowią skorzystać z Twoich linków polecających. Poza tym oferuję prostą instrukcję, jak poradzić sobie w tym temacie, co może być przydatne zwłaszcza na początku drogi.
Nie widzisz jeszcze dla siebie korzyści? Nic nie szkodzi, zobaczysz. Jeśli nie w tym, to w kolejnych odcinkach poradnika. W końcu skoro ja jestem osobą polecającą, która ma otrzymywać prowizję za twoje zakupy to oczywiste, że zależy mi na tym, żebyś dużo zarabiał. 🙂
Krok drugi
Jeśli masz już konto w serwisie intymnosc.pl to bardzo dobrze. Możesz przejść do kolejnego kroku. A jest nim założenie darmowego bloga. Ja do tego celu wybrałem sobie serwis Blogger. Znalazłem wolny adres i założyłem tego oto bloga: http://czerwona-latarnia.blogspot.com/. Wybrałem Bloggera, gdyż bardzo rzadko kasują tego typu blogi (czego nie można powiedzieć np. o naszym rodzimym bloxie).
Założenie jest proste: na blogu pojawią się opisy wybranych produktów z oferty oraz znajdą się tam teksty uzupełniające poradnik. Zacząłem od przywitania się z potencjalnymi czytelnikami i zamieszczeniu krótkiej informacji o projekcie. Zrobiłem tak z prostej przyczyny, raz, że od czegoś trzeba zacząć, a dwa – umieszczanie od razu linków i produktów do usług jest podejrzane. To oczywiście tylko propozycja, Ty możesz mieć przecież lepszy pomysł na bloga.
Skoro blog (nazwijmy go roboczo Pierwszym Blogiem) założony, to możemy brać się do dalszej pracy, bo to dopiero początek działań. Takich blogów, takich stron zbudujemy jeszcze kilka. Ale na wszystko przyjdzie pora.
WAŻNE: Wadą opisanego wyżej rozwiązania jest to, że taka strona/blog może zostać w każdej chwili usunięta. Dlatego proponuję, by wszystkie teksty,. jakie na nią wrzucisz, zapisywać na swoim komputerze. Rozwiązaniem jest zakup własnego hostingu i domeny, ale to wiąże się z kosztami, których póki co chcemy uniknąć.
Ciąg dalszy nastąpi…
zdjęcie: Public Domain
9 komentarzy “Zarabianie w internecie – studium przypadku i poradnik część 1”
Bez urazy, ale to jest taki wpis o niczym, że aż mi żal tych 40 sekund, jakie straciłem na czytanie. Na tyle żal, że poświęcę kolejne sekundy na napisanie długiego komentarza 😉
Mam Twój blog w RSS. Nie wiem skąd. Nie pamiętam. W każdym razie, albo ktoś, gdzieś polecił Twój wpis, albo znalazłem Twój wpis gościnny (mam wrażenie, że trafiłem do Ciebie przez Mirka Okońskiego, więc albo On coś polecał, albo pisałeś coś na webmastah.pl, albo cholera wie ;-)). W tym poleconym wpisie musiało być coś, co mnie zainteresowało. No to wrzuciłem w RSS.
I teraz czytam ten wpis i się zastanawiam co on mi daje. No i… no nic. Daje mi Twojego referala do PP intymność.pl – ale to Twój zysk, nie mój. Daje mi Twojego referala do netbomb – jak wyżej, to Twój zysk, nie mój.
I poza tym nic. Bo link do „czerwona latarnia” nie daje mi nic. Jest tam jeden wpis. Nic nie znaczący, napisany dziś. Sorry, postrzegam ten wpis (ten tutaj) tylko i wyłącznie jako próbę zdobycia paru klików w linki „ref”. Nic więcej. Taka rada na poziomie „nie masz kasy? zacznij zarabiać!”. Rada jest być może i prawdziwa, ale nic z niej nie wynika.
pozdro
Paweł „Ghoran” Leśkiewicz
No widzisz, Tobie nic ten wpis nie daje, pomyśl jednak ile jest takich osób, dla których może to być dobry start. Nie wszyscy wiedzą jak zacząć. Co robić, w jakiej kolejności.
Link do „czerwonej latarni” nie ma na celu aby „coś dawać”. Pokazuje iż aby zacząć nie potrzeba ogromnej wiedzy, można napisać cokolwiek. Nie oszukujmy się, „czerwona latarnia” to jest tylko poligon. Ktoś kto będzie chciał, napisze na swoim blogu wartościowy wpis, ktoś inny napisze coś w stylu latarni, a jeszcze inny wrzuci coś z mieszarki. Wiem, że powinienem promować lepsze teksty, ale nie wszystkim chce się pisać. Postaram się to zmienić.
Kolejne wpisy będą się tam pojawiały równolegle z publikacjami na tym blogu. Trochę dziwne by wyglądało, gdyby na tamtym blogu pojawiło się wszystko, bez wyjaśnienia o co tak naprawdę chodzi. Powtórzę raz jeszcze: Ten kurs jest dla naprawdę początkujących i to dopiero pierwsza część.
Nawet nie wiesz jak się cieszę z Twojego komentarza. Dał mi on niesamowitego kopa. Wiem, że w pewnej części masz rację. Proszę jednak, abyś poczekał do ostatniej części, być może wtedy Twoja ocena będzie mniej miażdżąca? Mam taką cichą nadzieję.
Pozdrawiam Serdecznie
Nikodem
Projekt zapowiada się ciekawie. 😉 Z przyjemnością będę śledzić kolejne wpisy, bo w zarabianiu na programach partnerskich jestem jeszcze cienki. Większe pieniądze przynosi mi jak na razie tylko AdSense, a chciałbym zdywersyfikować źródła dochodów.
Ciekawa sprawa z tym zarabianiem. Muszę się tym bardziej zainteresować bo zawsze dzięki temu można coś dorobić. Pozdrawiam Marcin P.
Ciekawy program partnerski proponujesz 🙂
programów partnerskich jest cała masa i tak naprawdę można przebierać. Coraz więcej firm idzie w tym kierunku choćby ze względu na oszczędność kosztów związanych z reklamą.
Osobiście wybierając program partnerski patrzę się przede wszystkim na to jakie prowizje płaci bo po co promować coś co daje np. 5 procent prowizji skoro można za tą samą pracę otrzymać 100%.
Programy partnerskie nie są dla osób stawiających pierwsze kroki w internecie. Najwięcej na programach partnerskich zarabiają ci, dla których pp stanowi dodatek (np. właściciele popularnych blogów). Zresztą podobnie jak sklepy internetowe. Odsetek osób utrzymujących się tylko z programów partnerskich jest bardzo mały.
Faktycznie, dla osoby bardziej zaawansowanej ten post może Ameryki nie odkrywać, ale jeśli ktoś – tak jak ja – zaczyna przygodę z zarabianiem w Internecie to jest jakiś starter, punkt odniesienia. Ja się chyba skuszę, zarejestruję i zobaczę z czym to się „je”, może będzie to dla mnie fajna przygoda i możliwość jakiegoś (w przyszłości) dodatkowego zarobku.
Fajny pomysł na zarabianie. Tylko zastanawiam się, czy są inne tego typu fajne programy? Niekoniecznie chciałabym wiązać się z intymnością, bo chciałabym trafiać do zupełnie innego grona odbiorców z moim blogiem. Ale może tylko intymność się tak naprawdę opłaca? Czy możesz polecić coś innego? Dla młodszych czytelników?
Program intymności jest przeznaczony dla stron erotycznych i wstawianie ich na innych mija się z celem. Do każdej strony można dobrać odpowiedni program, trzeba tylko poszukać. O tym już niedługo napiszę więcej.